Od połowy marca miało być u mnie na blogu wiosennie, kolorowo i wesoło. Miało być, ale wirus w planach namieszał.
Właściwie, to aż tak bardzo nie jestem zaskoczona, gdyż już nie raz, nie dwa przekonałam się, że plany, planami, a życie i tak napisze własny scenariusz i jest tak, że ten scenariusz musimy zaakceptować - czy się nam podoba, czy nie ... dyskusja nie ma sensu.
Dzisiaj wpadłam na blog na chwilkę, żeby chociaż troszeczkę wielkanocnego klimatu temu mojemu blogowi nadać.
Oto jajo, które poczyniłam jeszcze w lutym.
Jajeczko to wyhaftowałam na plastikowej kanwie muliną i koralikami wg wzoru Darii Slesariewej.
Wyhaftowałam i odłożyłam, i tak zostało; zagospodarowanie, czyli zrobienie z tego zawieszki nastąpi w terminie późniejszym, jak "wydobrzeję".
W gotowym zestawie jest jeszcze jeden wzór na jajo, ale to także temat na potem.
*******************************
Z przykrością informuję, że z przyczyn, o których wspomniałam wyżej, w tym roku nie wyślę do moich drogich blogowych koleżanek karteczek z wielkanocnymi życzeniami; nie chciałabym, żeby do życzeń "coś" się podczepiło.